Kiedy przed sezonem po raz trzeci, po sportowym, wywalczonym dosłownie do ostatniej kropli potu awansie, rozpoczęliśmy przygotowania do Suzuki 1 Ligi Mężczyzn nie stawialiśmy przed sobą celów. Nie krzyczeliśmy dumnie na prawo i lewo: „zobaczycie, teraz idziemy po swoje!”. Znacie nas. W ciszy i pokorze ciężko pracowaliśmy i marzyliśmy o pierwszym w historii utrzymaniu. Nie znaliśmy wcześniej tego uczucia. Nie wiedzieliśmy, jak to jest nie musieć znowu podnosić się mentalnie z kolan po chucznym spadku. Wcześniej za każdym razem zagryzaliśmy zęby po jednorocznej przygodzie. Nigdy nie korzystaliśmy z zaproszeń do „dzikiej karty”. Przyjmowaliśmy na klatę zasłużoną krytykę i niezasłużone złośliwości „jak zawsze za słabi na I ligę, nawet meczu nie wygrają”. Dziękowaliśmy Wam za lojalność, bycie z nami na dobre i na złe. Nieustannie staraliśmy się udowadniać sobie, Wam i niedowiarkom, że jednak potrafimy, że jednak się nadajemy, że ciężka praca popłaca. Choć zaczęliśmy ten sezon od falstartu 0 – 4 i wielu nas już wtedy tak szybko skreśliło, nie poddaliśmy się i wierzyliśmy w to, co robimy. Dziś patrzymy na tabelę, nie na jej górne obszary, lecz pokornie na dolne i zdajemy sobie sprawę z tego, że matematyka nie kłamie. Wreszcie możemy to powiedzieć już dumnie i głośno na 6 meczów do końca rundy zasadniczej. Do trzech razy sztuka! Po raz pierwszy w historii naszego Klubu utrzymujemy I ligę! Utrzymujemy I ligę w Krakowie! Dziękujemy, że dziś jesteście z nami! Nawet nie wiecie, jak cudowne to uczucie! Aż chyba po raz czwarty krzykniemy… PIERWSZA LIGAAA PIERWSZA LIGAAA AAA GGG HHH!!!